niedziela, 6 października 2013

Zwiedzając polską "Prypeć"


Niestety trochę zepsuły nam się plany i nie udało się pojechać na drugą część Festung Breslau, bo Koala nie naprawił swojego roweru...Bardzo Was przepraszamy, ale na pewno kiedyś tę trasę skończymy - może jak będzie cieplej. 

"Za dwadzieścia lat bardziej będziesz żałował tego, cze­go nie zro­biłeś, niż te­go, co zrobiłeś. 
Więc od­wiąż li­ny, opuść bez­pie­czną przys­tań. Złap w żag­le po­myślne wiat­ry. Podróżuj, śnij, odkrywaj." 

 Idąc za słowami cytatu nie siedzieliśmy dziś w domu, ażeby nie żałować i ruszyliśmy przed siebie. Celem było miasto Pstrąże dawniej Strachów, które od 1992 roku jest opuszczone.W latach 1945-1992 stacjonowały tam jednostki armii Czerwonej, a całe miasto było wyłączone spod Polskiej administracji i należało do ZSRR, wcześniej teren ten  należał do Niemieckiego Wehrmachtu co można zobaczyć po starych budynkach.. Teraz  w tygodniu odbywają się tam manewry i ćwiczenia wojskowe, natomiast w weekendy przyjeżdżają turyści, aby pozwiedzać.
U nas problem był z Patrycją, która strasznie się bała tam pojechać, po oglądnięciu filmu "Czarnobyl - reaktor strachu". Łukaszowi udało się ją jednak przekonać, choć łatwe to nie było.
Niestety kolejnym problemem był dojazd do Pstrąża, ponieważ pociągi dojeżdżają tylko do Bolesławca, a później jest jeszcze 20 km. Z tym także sobie jakoś poradziliśmy, tzw. rodzice Pandy pożyczyli nam samochód. No więc zrobiliśmy kanapki, wzięliśmy wodę i pojechaliśmy.
Z Wrocławia do miejsca przeznaczenia jechaliśmy około 1,5h, także nie jest wcale tak daleko z czego około tylko 10 kilometrów droga wojewódzką, która jest świeżo wyremontowana,a reszte autostrada A-4 i A-18. :) samochód zostawiliśmy na "parkingu", a raczej miejscu, gdzie inni turyści też zostawili samochody. 


Droga na początku wydawała się długa, ale nie było tak źle, już za zakrętem zobaczyliśmy tory oraz dwa mosty,  z czego jeden został wysadzony w 1945 roku, aby Polacy nie mieli dostępu do radzieckiej jednostki wojskowej, drugi kolejowy nadal istnieje.
ściana z wysadzonego mostu.
Polskie wojsko dobudowało sobie most, aby mogły nim przejeżdżać samochody.

Za mostem - kolejowym, bo nim szliśmy, czekało nas jeszcze około 5 minut drogi i już bylo widać pierwszy blok. 

W sumie z daleka wyglądał jak normalny, niezadbany blok. Jednak już po kilku metrach widać było zniszczenia i ubytki spowodowane ćwiczeniami wojskowymi. Po wejściu do środka ujrzeliśmy totalną ruinę, aż dziwne, że to się jeszcze trzyma.

Potem wejście do pierwszego mieszkania i od razu rzuca się seria strzałów wymierzona w ścianę. 


 Blok jest tak naprawdę wielką ruiną, mało co ciekawego w nim zostało, ale udało nam się znaleźć trzy rzeczy :)
malowidło na suficie

lampka chemiczna

tapeta z pokoju dziecięcego
Stwierdziliśmy, że nie ma sensu chodzić po każdej klatce i każdym pomieszczeniu, bo nie dość, że zanudzimy się na śmierć to jeszcze nie starczy nam czasu na zobaczenie, czegoś ciekawszego. Kolejny blok jaki wybraliśmy miał w środkowej bramie wejście na dach - było to życzenie Koali, że tam wejdziemy.
zabawa w S.T.A.L.K.E.R - czyli fantazje 23 letniego faceta
W tym bloku przed wejściem na dach znaleźliśmy plansze i tablice na których ćwiczy wojsko.



No i później już na gorę :) 


A takie widoki mieliśmy z dachu..




plażing na dachingu ;P
Po zejściu naszym kolejnym cele była opuszczona szkoła, w sumie ciężko byłoby powiedzieć, że kiedykolwiek ktoś się tam uczył, a jednak tak było. 

ruina szkoły

artyzm żołnierzy :P


takie tam rysunki 

natura powraca na halę sportową
Następnie zdecydowaliśmy się na odwiedzenie kolejnego bloku, który wydawał się być w lepszym stanie niż pozostałe. I może z zewnątrz był ładniejszy...


 ale w środku taka sama ruina...



ani klucza, ani strychu nie znaleźliśmy :(


W tym budynku znaleźliśmy gazetę oraz książkę - po rosyjsku.

patrzcie na datę - 1989!!!

okładki nie ma więc nie znamy tytułu

Po wyjściu spotkaliśmy turystów, którzy powiedzieli nam o opuszczonym przedszkolu, w sumie budynek chcieliśmy ominąć, ale dowiedzieliśmy się, że są tam rysunki na ścianach, więc szkoda było ominąć..

Królewna Śnieżka i krasnoludek :)

Czerwony Kapturek
Wróciliśmy później na drogę, która prowadzi do jednostki wojskowej, ponieważ idąc nią dalej po prawej stronie były kolejne opuszczone wielorodzinne domy. I to pierwszy z nich z koksem Pandą :P

Ta część miasta była jeszcze bardziej zniszczona i są to pozostałości budynków, które wybudowali Niemcy. W kolejnym domu znaleźliśmy umywalnie.

willa po oficerach ??
Nasz czas zwiedzania powoli się kończył, ponieważ Panda musiała oddać rodzicom samochód ok. 16.00. Ostatnim miejscem jakie zwiedziliśmy była wielka hala. Na początku myśleliśmy, że jest to jakaś stara maszynownia, ale jak weszliśmy do środka zobaczyliśmy namalowanych na ścianach sportowców.



Jak już wspomnieliśmy, trzeba było wracać, więc nie udało nam się zobaczyć kasyna, sauny ani opuszczonych sklepów, ale na pewno jeszcze tam wrócimy, żeby pozwiedzać do końca miasto widmo.
Na koniec zdjęcie bicepsa Koali :P



Wspomnieć jeszcze trzeba o najbliższym planie, ponieważ nie mamy możliwości wyjechania w ciągu najbliższych tygodni, wpadliśmy na nowy pomysł.

PROJEKT 1 KM
Polegać on będzie na tym, że w momencie gdy nie będziemy mieli możliwości zwiedzenia kolejnych ciekawych zakątków Wrocławia, Dolnego Śląska czy Polski to będziemy chcieli Wam pokazać, że nie trzeba wiele aby zobaczyć coś ciekawego i zrobić coś, ażeby kolejny weekend nie był tylko imprezą i siedzeniem przed telewizorem, bo wymówką jest zimno, albo daleko, alb nie ma kasy. Zawsze jest jakaś alternatywa. Zaczniemy od pokazania ciekawych form spędzania czasu w promieniu 1 km  od miejsca zamieszkania. Następnie będą 2km, 3km,... itd, aż do końca miasta :) 

Do następnego Koala and Panda

8 komentarzy:

  1. Super wyprawa! Aż Wam zazdroszczę :)!

    Agata

    OdpowiedzUsuń
  2. Z przyjemnością się czyta, ale jeszcze lepiej ogląda ( szczególnie bajcepsy Łukasza <3 )
    buziole!

    OdpowiedzUsuń
  3. Wyprawa wygląda na naprawdę ciekawą, nie spodziewałam się, że znajdziecie tam jeszcze tyle drobnych pozostałości dawnego życia.

    OdpowiedzUsuń
  4. Że też to się jeszcze uchowało. Nie byłam tam, ale jak przeczytałam o kasynie to przypomniało mi się takowe w kompleksie Osówka, a tam zrobiło to na mnie olbrzymie wrażenie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Kurcze, niedawno jechałam a4 i szkoda, że wczesniej nie wiedziałam o tym mieście, bo sama z chęcią udałabym się tam. Ale z Wrocławia jest tam stosunkowo blisko, więc jest to kolejne miejsce na mojej turystycznej mapie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Super :) zastanawiam się tylko jak weszliście na dach - były jakieś drabiny?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Drabina była, fakt że trochę wybrakowana i nie stabilna, ale jednak :) - zdjęcie w poście :P

      Usuń
  7. W PUSTOSTANACH SA PRZEPIEKNE NAGIE ZDJECIA KOBIET KTÓRE POKAZUJA SWOJE GOŁE PIERSI I POSLADKI

    OdpowiedzUsuń