Hej, tym razem przyznamy się szczerze ale nie mieliśmy kompletnie weny, na napisanie tego posta, dlatego też tak długo musieliście czekać. Ten wpis dotyczyć będzie jednak wyprawy wyłącznie Koali, który pojechał w weekend na rajd, organizowany przez Szkolne Koło Naukowe Planowania Przestrzennego na Uniwersytecie Przyrodniczym. Odbył się on w Górach Sowich gdzie spałem wraz ze znajomymi w Schronisku Orzeł, które umieszczone jest przy szlaku na Wielką Sowę.
Zdjęcie udostępnione nam przez Igę :) |
Przygoda zaczęła się w piątek wieczorem, kiedy to dotarłem na miejsce noclegu, ale opisze po prostu dwie wyprawy jakie miały miejsce w ciągu całego tego rajdu. W sobotę rano o 10.30 wyruszyłem wraz z resztą znajomych w góry, pierwszym przystankiem była Wielka Sowa, czyli największy szczyt Gór Sowich. Na szczycie znajduje się wielka biała wieża, która kojarzy mi się z Gondorem z Władcy Pierścieni. Zdecydowałem się zobaczyć jak świat wygląda z góry wieży, widoki były naprawdę wspaniałe.
Wieża widokowa na Wielkiej Sowie. |
Widok na Ślężę. |
Po zejściu z wieży i powrocie na szlak nasza wielka grupa podzieliła się na dwie grupy, ta która chciała pochodzić po górach i ta, która wróciła do schroniska. Ja oczywiście poszedłem z tą pierwszą. Plan był taki, że mieliśmy zejść z Masywu Wielkiej Sowy do schroniska Zygmuntówka i tam zjeść obiad. Niestety okazało się, że w Zygmuntówce ktoś zrobił sobie wieczór kawalerski na cały weekend i obiad zjedliśmy w Bukowej Chacie. W drodze powrotnej znowu weszliśmy na Wielką Sowę, ale tym razem od drugiej strony i zeszliśmy prosto do Schroniska, w którym spaliśmy.
Bukowa Chata. |
Drugiego dnia to znaczy w niedziele, udaliśmy się do podziemnego miasta Osówka. To kompleks wykutych w skałach pomieszczeń budowanych przez III Rzeszę w ramach "Reise" od 1943 i nigdy nie skończonych. Do tej pory budowla ta poraża swoim rozmachem. chodząc po kompleksie Osówka trzeba uważać na niski strop oraz na zimujące nietoperze. Dla miłośników wrażeń polecam trasę ekstremalną z przepłynięciem się łódką po zalanym odcinku tunelu i przemieszczaniu się po moście linowym nad wodą. W Osówce jest także wystawa znalezionego sprzętu wojskowego oraz plansze z uzbrojeniem danych armii biorących odział w II Wojnie Światowej. Po wyjściu z Osówki udaliśmy się do Głuszycy gdzie wsiedliśmy do pociągu do domu . Zdjęcia w Osówce robione były aparatem Alycji :)
Ogólnie rzecz ujmując polecam wypad na Wielką Sowę i zwiedzenie Osówki, jest to dobra alternatywa na weekendowe siedzenie w domu. Miejsca znajdują się blisko Wrocławia i można do nich łatwo dojechać. Wielka Sowa nie jest bardzo wymagającą górą, a od strony schroniska Orzeł bardzo szybko i prosto się na nią wchodzi dlatego jest też to dobra wyprawa dla rodzin z dziećmi. Oczywiście w Osówce można poznać trochę naszej dolnośląskiej historii i zobaczyć jaki Łeb mieli niemieccy inżynierowie.
Pozdrawiam Koala
hihi :D już myślałam, że znajdę tu swoją twarz ;p
OdpowiedzUsuńTen post to na pewno po to żebym jeszcze bardziej żałowała, że nie mogłam z Wami pojechać ;( Wygląda na to, że było super, a te jesienne góry - magia!
OdpowiedzUsuńOsówkę uwielbiam, a ta Wielka Sowa wciąż chodzi mi po głowie, bo kiedyś kiedy na nią wędrowałam deszcz zmusił moją grupę do zawrócenia, więc wciąż tam nie dotarłam.
OdpowiedzUsuń